COŚ DLA SŁONIA … W SKŁADZIE PORCELANY
Piękna, delikatna, cenna i niezwykle krucha, to słowa, które kojarzą się z porcelaną. Jednocześnie budzi podziw ze względu na swą urodę i kunszt wykonania oraz lęk i trwogę przed potłuczeniem. Niejeden z nas ma w pamięci podobną sytuację, gdy przytrzymując drżącą dłonią krawędź spodka, próbował przemierzyć krótki dystans, obserwując, jak rozkołysana filiżanka, wypełniona gorącą kawą czy herbatą, „tańczy” na spodku, by po chwili wylądować z całą swoją zawartością na podłodze, roztrzaskana w drobny mak. Dla tych, którym to wspomnienie jest bliskie lub sama myśl o podobnym doświadczeniu ich przeraża, mamy rozwiązanie. Coś, czym cieszyć się będzie nawet przysłowiowy słoń w składzie porcelany.
To trembleza. Nietypowa filiżanka z dwoma uchami, często z przykrywką, którą wyróżnia niezwykle misternie „wypleciony” z masy porcelanowej koszyk, przytwierdzony do spodka. Ów ażurowy koszyk właśnie zapewnia bezpieczeństwo użytkownikowi i miłośnikowi porcelany (1). Utrzymuje na miejscu roztańczone na spodku filiżanki.
Określenie „trembleza”, z francuskiego „tremblaise”, pochodzi od słowa „trembler”, oznaczającego „trząść się”, „drżeć” po francusku. Samą nazwą naczynie zaklina drżących i trzęsących się o dobrobyt porcelany, by nie lękali się i z radością z niej korzystali. Tremblezy wchodziły również w skład podróżnych zestawów naczyń, jak na przykład miśnieńska filiżanka do czekolady z połowy XVIII w., będącą własnością carycy Katarzyny II. Nietypowa forma stawała się często dodatkową inspiracją dla malarzy porcelany, którzy pokrywali te naczynia wymyślnymi wzorami, malowidłami, podkreślającymi ich tektonikę.
Tremblezy są dowodem na to, że porcelana jest dla każdego.
Magdalena Dworak-Mróz
(1) Ciekawe jest śledzenie różnych modeli koszyka i wzajemne inspiracje manufaktur porcelanowych w tym względzie.