MISTRZOWIE, SKANDALE, OPERA I ELEGANCKIE WYNALAZKI OPTYCZNE
Giuseppe Verdi, Giacomo Puccini, Georges Bizet, Wilhelm Richard Wagner, Stanisław Moniuszko, Piotr Czajkowski, Gioacchino Rossini; to zaledwie kilka spośród wielu, wielkich nazwisk mistrzów – kompozytorów, których twórczość przyczyniła się do dynamicznego rozwoju opery w XIX wieku. Opera, z łaciny „dzieło”, to dzieło, które syntetyzuje sztuki będące osobnymi formami artystycznego wyrazu. Jest gatunkiem muzycznym, w którym muzykę instrumentalną i wokalną wzbogaca dramatyzm gry aktorskiej, choreografia ruchu scenicznego, plastyka scenografii i strojów, osnową natomiast staje się konkretna fabuła czyli libretto. Począwszy od końca wieku XVI aż do czasów współczesnych forma przedstawień ewoluowała, a wynalazki czasów zajmowały ważne pozycje także w kontekście opery.
Wynalazkami wchłoniętymi przez scenę była różnego rodzaju maszyneria teatralna, urozmaicająca wydarzenie muzyczne i ubogacająca dekorację, której ogromny przepych był popularny głównie w dobie baroku, do czego przyczynił się nie kto inny jak Giovanni Lorenzo Bernini. Rozwój opery jako gatunku był niewątpliwym przyczynkiem do projektowania i realizacji fantastycznych przedsięwzięć architektonicznych, przystosowanych do nowych możliwości. Scena w teatrze operowym (zwanym potocznie operą) jest dużo większa niż w teatrze dramatycznym, czy operetkowym; wyposażona w zapadnie mogące zmieścić dekoracje wielkości sceny głównej. Największą sceną operową na świecie może poszczycić się Teatr Wielki w Warszawie – Polska Opera Narodowa. Specyfika głośności spektakli operowych, w których doskonale słychać instrumenty, a także wokalnie szkolonych aktorów, którzy głównie śpiewają, przez co słyszani są lepiej niż aktorzy recytujący, pozwoliła również powiększyć widownię, stąd gmachy operowe mieszczą ogromne ilości widzów.
Wielka widownia i rozbudowane foyer sprzyjały spotkaniom, a przedstawienia operowe przyciągały tłumy eleganckich dam i dżentelmenów chcących pokazać się w towarzystwie, nasycić sztuką, zdobyć nowe znajomości i być na bieżąco z trendami w muzyce i modzie. Wiele osób kierowało się względami wyłącznie towarzyskimi, nierzadko także rządzą skandalu, ci zaś, którzy chcieli oddać się kontemplacji sztuki, wcześniej musieli się odpowiednio przygotować. Jak bowiem dojrzeć z najwyższego balkonu piękne szczegóły dekoracji i charakteryzacji, bogatą scenografię, czy twarz ulubionego aktora, którego nie wystarczy słyszeć by wyjść szczęśliwym z przedstawienia. W połowie XIX wieku udostępniono wynalazek, często nieodzowny w operze także dziś.
Lornetka operowa (ang. theater binoculars, fr. jumelles de theatre, niem. Theaterglas), stała się wybawieniem dla wielbicieli piękna wizualnego i gwarancją ich satysfakcji nawet przy podziwianiu przedstawienia z bardzo dużej odległości. Charakteryzuje się ona ograniczonym powiększeniem. Największe dopuszczalne w tego typu obiekcie jest powiększenie pięciokrotne, nie większe, by zminimalizować drganie obrazu i zachować jak najszersze pole widzenia. Za idealne, uznaje się lornetki operowe o trzykrotnym powiększeniu. Kolejną cechą charakterystyczną i równie ważną jest wygląd samej lornetki.
W operze od zawsze obowiązywał bardzo elegancki dress code, panie wkładały wystawne suknie, panowie galowe stroje, tak jest lub – realnie rzecz biorąc – chciałoby się, by było także dziś. Do tego rodzaju stylizacji starano dopasować wszelkie dodatki, jednym z nich jest lornetka. Wymagano by był to obiekt niewielki, najlepiej ze składaną rączką, zdobny niczym biżuteria, dodający uroku osobie przez niego patrzącej, a nie oszpecający twarz. Lornetki operowe pozłacano, ozdabiano reliefowymi obrazami, barwiono szlachetną emalią, okładano macicą perłową, a także grawerowano. Stawały się one ozdobnym dopełnieniem ubioru, a im były ciekawsze, lżejsze, bardziej dekoracyjne, tym większym cieszyły się powodzeniem. Współcześnie także wykonuje się lornetki operowe, nie ma dla nich jednak doskonalszego wzorca niż pierwsze takie obiekty z XIX wieku. Stąd, spotkać można uproszczony model tego małego przyrządu optycznego, zazwyczaj dekorowany wyłącznie masą perłową, często także jej imitacją.
W kolekcji ARTYKWARIATu znalazł się obiekt niezwykły – bardzo dekoracyjna lornetka z przełomu XIX i XX wieku, z wyciąganą rączką obłożoną macicą perłową, pozłacana, oraz zdobiona czarną i białą emalią. Wyprodukowana została w Paryżu, zapewne z przeznaczeniem użytkowania przez wielbicieli Opery Garnier, a musiała być tam niezbędna, gdyż widownia w gmachu paryskiej opery ma aż 2200 miejsc siedzących. Należy do dziesięciu oper na świecie o największej widowni, a jest szóstą pod względem liczby miejsc.
Niektórzy z szanownych czytelników spytać mogą, cóż takiego szczególnego można zobaczyć przez lornetkę w operze, czego nie widać gołym okiem? Do wzięcia lornetki na przedstawienie operowe zachęciła mnie chórzystka Teatru Wielkiego im. Moniuszki w Poznaniu, zdradzając kilka szczegółów, które często widoczne są tylko dla aktorów. Jednym z nich jest scenografia „jedzeniowa”, doskonale przygotowana uczta choćby w „Weselu Figara” Mozarta, jest prawdziwym posiłkiem, który spożywają aktorzy, lecz prawdziwa jest tylko do połowy… połowa rozdzielanej szynki jest sztuczna, a z kremowego tortu można zjeść wyłącznie winogrona, które go zdobią. Warto również przyjrzeć się „bliżej”- być może na trzykrotnym powiększeniu – dopracowanym detalom strojów z epoki czy makijażom. Współcześni widzowie mają dodatkowy argument, aby wziąć ze sobą lornetkę do opery, a mianowicie napisy. Libretto w języku oryginalnym, jest na bieżąco – jak w filmie – tłumaczone na wyświetlaczu, a zatem lornetka staje się często niezbędna.
A co ze skandalami? „Cyrulik Sewilski” Rossiniego, to jedno z najwybitniejszych dzieł literatury muzycznej i grane po dziś dzień we wszystkich operach świata, z muzyką napisaną przez Rossiniego – jak sam twierdził – w 12-13 dni (choć najprawdopodobniej skomponowanie partytury liczącej 600 stron zajęło mu około 25 dni). Jego premiera jednak, okazała się fiaskiem. Z trudem zagrano operę do końca, muzyce towarzyszyły krzyki i gwizdy, na scenę wbiegł kot, hrabiemu Almavivie (bohaterowi) rozstrojono gitarę, a na kompozytora wylano kubeł zielonej farby. Zaskoczenia mogą się zdarzyć także w operze, a w takich momentach… lornetkę warto mieć ze sobą.
Zofia Strzelczyk (Michalik)