Archiwum kategorii: Porcelana
ZA PAN BRAT(KI) Z PORCELANĄ
„Dekor Viktoria Luise, eines der beliebtesten Dekore seiner Zeit” [Dekor Victoria Luise, jeden z najpopularniejszych dekorów swoich czasów. ] – czytamy w jednej z publikacji dotyczących porcelany Rosenthal[1]. Dzisiaj, ponad 100 lat po wprowadzeniu do produkcji naczyń dekorowanych motywem fioletowych bratków, możemy sparafrazować to zdanie: „Dekor Victoria Luise – najbardziej popularny dekor wszechczasów”.
12 MISECZEK DO PŁUKANIA PĘDZLI W ZAMIAN ZA… NAJDROŻSZY OBRAZ ŚWIATA?
W ciągu ostatnich kilku lat porcelanowe przedmioty są licytowane wyżej niż kiedykolwiek, a zeszły rok przyniósł rekord wszechczasów. Dlaczego warto poruszać kwestię wartości porcelany w dzisiejszym świecie, kiedy każdy z nas na co dzień używa porcelanowych naczyń, myje ręce w porcelanowej umywalce, kupuje za grosze współczesne figurki wykonane z porcelany? Dlaczego? Dlatego, że nie zawsze tak było.
Jeszcze 100 lat temu na zakup porcelanowej zastawy mogli pozwolić sobie jedynie bardzo zamożni. Jeśli cofniemy się o kolejne 200 lat natrafimy na panującą w Europie tzw. porzellankrankheit, czyli chorobę porcelanową, której ofiary przeznaczają wielkie majątki w zamian za białe złoto Dalekiego Wschodu.
George Savage, badacz zajmujący się historią i technologią porcelany dosadnie ujmuje różnicę pomiędzy dawną, a współczesną porcelaną: „Porcelana sprzed 1800 roku jest tak podobna do porcelany współczesnej, jak oryginalny obraz do oleodruku.”[1] Przyjrzyjmy się zatem cenom – najbardziej brutalnej z ocen dzieł sztuki.
Dom aukcyjny: Hugo Ruef
Cena młotkowa: $ 230 000
Ten sympatyczny sierściuch został stworzony w Miśni, zaledwie trzydzieści lat po założeniu pierwszej w Europie manufaktury porcelany. Figurka Bolończyka została zaprojektowana przez jednego z najbardziej cenionych modelarzy saksońskich – Johanna Joachima Kändlera. Stan zachowania oraz doskonały projekt zaowocowały przybiciem ceny wysokości 230 tys. dolarów.
Dom aukcyjny: Christie’s
Cena młotkowa: $ 980 000
Niecały milion dolarów trzeba było zapłacić w 2016 roku za miśnieńską figurę „Wielkiego dropa” w domu aukcyjnym Chriestie’s. Znaczne pęknięcie, widoczne pod skrzydłem ptaka, wynikające z niedoskonałości technologicznych należy brać za dobrą monetę i traktować raczej jako swoisty znak czasu, a nie wadę przedmiotu. Na cenę wpłynęła niewątpliwie niewielka częstotliwość pojawiania się podobnych okazów na rynku sztuki, czas powstania oraz rewelacyjny stan zachowania.
Dom aukcyjny: Christie’s
Cena młotkowa: $ 14 000 000
Za przyczyną Różowej Pantery przenosimy się w czasie do lat 80. XX wieku, kiedy to Jeff Koons tworzy porcelanową kobietę naturalnych rozmiarów przytulającą się do różowego pluszaka. Niebagatelna suma 14 mln dolarów została zapłacona za tę porcelanową rzeźbę w domu aukcyjnym Chriestie’s, w 2014 roku.
Dom aukcyjny: Sotheby’s, Hong Kong
Nabywca: Liu Yiqian, 2014
Cena młotkowa: $ 36 000 000
Niewielka czarka do wina, została nazwana „chicken cup” ze względu na pokrywające ją dekoracje. Informacja o jej sprzedaży obiegła świat niezwykle szybko, nie tylko z powodu rekordowej sumy, jaką wylicytowano ($ 36 000 000), ale również ze względu na nietuzinkowe zachowanie nabywcy. Liu Yiqian – milioner i miłośnik sztuki poprosił, aby do zakupionej czarki nalać mu… herbatę. Nie dość, że obiekt ma wyjątkową wartość muzealną, to został przecież stworzony z innym przeznaczeniem: czarka służyła do picia wina, nie do herbaty. Jak można się domyślić, zachowanie nabywcy spotkało się z falą krytyki. Niesłusznie, bo przecież „chicken cup” to przedmiot użytkowy!
Kolejny obiekt zadziwia pięknem i prostotą. Ta niepozorna, seledynowa miseczka służyła chińskim artystom do płukania pędzli. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to porcelanowe cudo liczy sobie ok. 1000 lat. Powierzchnię naczynia pokrywa delikatna siateczka spękań, czyli krakelura, która zazwyczaj traktowana jest jako błąd wypału. Ale nie w tym przypadku. Artyści-rzemieślnicy tworzący porcelanowe przedmioty podczas panowania dynastii Song jako pierwsi uznawali owe spękania jako dekorację i celowo prowadzili produkcję w taki sposób, żeby krakelura pojawiła się na szkliwie. Porcelanowa miseczka do płukania pędzli została sprzedana w październiku 2017 roku i tym samym ustanowiła rekord cenowy w swojej kategorii.
Suma sięgająca 38 mln dolarów, stanowi aż 1/12 ceny najdroższego obrazu świata, czyli dzieła „Salvator Mundi” pędzla samego Leonarda da Vinci. Obraz sprzedał się w połowie listopada zeszłego roku za ok. 450 mln, co stanowi niekwestionowany rekord cenowy na rynku sztuki. Biorąc pod uwagę rangę dzieła oraz pozycję, jaką w świecie sztuki ma ten, chyba najsławniejszy malarz wszechczasów – miseczka do płukania pędzli sięgnęła niemożliwego.
Zdarzenia mające miejsce pod koniec zeszłego roku na rynku sztuki i antyków pozwalają sądzić, że obiekty porcelanowe będą coraz bardziej doceniane przez kolekcjonerów, a co za tym idzie, ich ceny będą szły w górę.
Julia Błaszczyńska
Źródła ilustracji:1. http://www.ruef-auktion.de/
2. http://www.christies.com/
3. http://www.christies.com/
4. http://usa.chinadaily.com.cn/china/2014-04/09/content_17417447.htm
5. https://blogs.wsj.com/chinarealtime/2014/07/21/art-collector-stirs-pot-with-sip-of-tea-from-36-million-cup/
6. http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/559642,rekord-aukcyjny-38-mln-usd-za-naczynie-z-dynastii-song.html
7. https://yallafeed.com/mhmd-bn-slman-dfa-450-mlywn-dwlar-thmn-lwhh-almkhl-s-1456
[1] George Savage, Porcelana i jej historia, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1977
KRÓLEWSKA PASJA I ALCHEMICZNY SPRYT
Królewska pasja i alchemiczny spryt
Czym jest porcelana? Oczywistą z pozoru odpowiedź Europejczycy poznali dopiero w XVIII wieku. Jak do tego doszło, co trzeba było poświęcić, kogo uprowadzić…? Historia wynalezienia sposobu wytwarzania porcelany na terenie Europy okraszona była wieloma osobistymi dramatami, lecz ostatecznie uwieńczona została spektakularnym sukcesem.
Najcenniejszy skarb z Dalekiego Wschodu
Pierwsze wzmianki o porcelanowych naczyniach pochodzą z zapisków weneckiego kupca Marco Polo[1], który pod koniec XIII wieku udał się do Chin i tam pierwszy raz ujrzał „białe złoto”. Chcąc przybliżyć Europejczykom specyficzny wygląd naczyń wykonanych z białej glinki kaolinowej, podróżnik porównał je do muszli podwodnego stworzenia z gatunku porcellana[2]. Trafność tego zestawienia jest niezaprzeczalna: owe muszle, podobnie jak porcelanowe naczynia charakteryzują się przeświecalnością, oraz białą, połyskliwą powierzchnią pokrytą drobnymi plamkami przypominającymi abstrakcyjną malaturę. Za sprawą Marco Polo, w Europie rozniosła się sława szlachetnego materiału, zwanego od tego momentu porcelaną.
Kolejny krok milowy w sprowadzeniu porcelany na europejskie stoły uczynił pod koniec XV wieku Portugalczyk Vasco da Gamma, odkrywając drogę morską do Indii. Dzięki stałym kontaktom handlowym z Azją zamożni Europejczycy mogli korzystać z dóbr, które wcześniej nie były im znane. Należały do nich m.in. przyprawy korzenne, jedwab, egzotyczne gatunki drewna czy właśnie porcelana, która stała się towarem niezwykle pożądanym i kosztownym. Posiadanie śnieżnobiałych naczyń wiązało się z wysoką pozycją społeczną i nieprzeciętną zamożnością. W uboższych kręgach społeczeństwa o porcelanie zaledwie słyszano, znano ją tylko z opowieści, co powodowało narastanie wokół niej historii z pogranicza świata magii i parafizyki. Pogląd o pękaniu porcelanowych naczyń w zetknięciu z trucizną był jednym z najbardziej rozpowszechnionych przesądów w XVI wiecznej Europie. Nie trudno się zatem dziwić porcelanowej gorączce, która opanowała nasz kontynent na początku czasów nowożytnych.
Królewska pasja i alchemiczny spryt
Zapotrzebowanie na porcelanę rosło. Do Europy przybywały liczne statki wypełnione po brzegi naczyniami wykonanymi z najszlachetniejszej ceramiki. Z zamiłowania do wyrobów porcelanowych słynął m.in. elektor saski August Mocny. Dobitnym świadectwem na tę słabość są plany budowy pałacu Japońskiego w Dreźnie, którego pomieszczenia miały być w całości wyposażone jedynie porcelaną. Wydawanie znacznych sum pieniędzy na kosztowne hobby Augusta Mocnego znacznie nadwyrężało skarb państwa, dlatego konieczne było znalezienie sposobu na obniżenie kosztów transportu porcelany lub pozyskanie dodatkowych środków na rozrzutne zakupy władcy. Od tego momentu historia nabrała tempa, zamieniając się w iście sensacyjną opowieść. August Mocny usłyszawszy o pewnym berlińskim alchemiku Janie Fryderyku Böttgerze, który podejmował próby wytworzenia złota z nieszlachetnych metali upatrywał w nim nadzieję na stałe, duże dostawy kruszcu, za który mógłby kupować kolejne porcelanowe cuda. Niestety, Böttger po kilku nieudanych próbach, przekonany, że nie będzie w stanie zrealizować zachcianki władcy postanowił uciec z Drezna. August Mocny nie dał za wygraną i podążył za alchemikiem, by po znalezieniu zbiega uwięzić go na dobre i wymóc na nim rozwiązanie zagadki. Nie było wyjścia – Böttger albo znajdzie sposób na wytwarzanie złota albo zostanie skrócony o głowę. Do rozwiązania konfliktu przyczyniał się współpracujący z alchemikiem doradca Augusta Mocnego – baron Ehrenfried von Tschirnhaus, saski matematyk, fizyk i filozof[3], który przekonał władcę, że próba wytworzenia złota najprawdopodobniej spełznie na niczym, lecz odkrycie receptury na masę porcelanową ma szansę powodzenia. Po czterech latach prób, dokładnie 15. stycznia 1708 roku, więzionemu alchemikowi udało się wyjąć z pieca pierwsze naczynia przypominające chińską porcelanę. Po udoskonaleniu procesu produkcji, w 1710 roku w Dreźnie powstała pierwsza europejska wytwórnia porcelany, którą po pół roku przeniesiono do Miśni. Niestety, Böttger ciężko doświadczony przez swojego ciemiężyciela i pracodawcę popadł w alkoholizm i umarł przedwcześnie.
Do dzisiaj zachowały się okazy sztuki porcelanowej z pierwszej połowy XVIII wieku, a także „nieudane” próby znalezienia receptury na idealnie białe, przejrzyste, dźwięczne naczynia. Należą do nich przykłady kamionki Böttgerowskiej tzw. protoporcelany, która charakteryzuje się czerwoną barwą i stanowi obecnie cenne świadectwo historii.
Z trudem wypracowana przez Böttgera receptura na wytwarzanie porcelany była pilnie strzeżona. Jak to zazwyczaj bywa z największymi tajemnicami – wiadomość szybko rozeszła się po całej okolicy. Na początek trafiła do Wiednia, a już w połowie wieku XVIII porcelanę na wzór miśnieński wytwarzano w wielu europejskich miastach na terenach dzisiejszych Niemiec, Austrii, Francji czy Włoch.
Osiemnastowieczne naczynia miśnieńskie należą obecnie do rzadko spotykanych na rynku sztuki. W kolekcji ARTYKWARIATu znajdą Państwo kilka perełek z tego czasu. Trzymając w ręce filiżankę powstałą w najstarszej wytwórni porcelany na terenie Europy dotykamy znaczącego kawałka historii świata.
Julia Błaszczyńska
Literatura:
- Jan Diviš Porcelana Europejska, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1984
- George Savage Porcelana i jej historia, PWN, Warszawa 1977
- Spotkania z zabytkami nr 10, Wanda Załęska Miśnieńska „czerwona” porcelana
[1] Jan Diviš Porcelana Europejska, Wydawnictwa artystyczne i filmowe, Warszawa 1984, s. 10.
[2] George Savage Porcelana i jej historia, PWN, Warszawa 1977, s. 55.
[3] Spotkania z zabytkami nr 10, Wanda Załęska Miśnieńska „czerwona” porcelana, s.7.
COŚ DLA SŁONIA… W SKŁADZIE PORCELANY
COŚ DLA SŁONIA … W SKŁADZIE PORCELANY
Piękna, delikatna, cenna i niezwykle krucha, to słowa, które kojarzą się z porcelaną. Jednocześnie budzi podziw ze względu na swą urodę i kunszt wykonania oraz lęk i trwogę przed potłuczeniem. Niejeden z nas ma w pamięci podobną sytuację, gdy przytrzymując drżącą dłonią krawędź spodka, próbował przemierzyć krótki dystans, obserwując, jak rozkołysana filiżanka, wypełniona gorącą kawą czy herbatą, „tańczy” na spodku, by po chwili wylądować z całą swoją zawartością na podłodze, roztrzaskana w drobny mak. Dla tych, którym to wspomnienie jest bliskie lub sama myśl o podobnym doświadczeniu ich przeraża, mamy rozwiązanie. Coś, czym cieszyć się będzie nawet przysłowiowy słoń w składzie porcelany.
To trembleza. Nietypowa filiżanka z dwoma uchami, często z przykrywką, którą wyróżnia niezwykle misternie „wypleciony” z masy porcelanowej koszyk, przytwierdzony do spodka. Ów ażurowy koszyk właśnie zapewnia bezpieczeństwo użytkownikowi i miłośnikowi porcelany (1). Utrzymuje na miejscu roztańczone na spodku filiżanki.
Określenie „trembleza”, z francuskiego „tremblaise”, pochodzi od słowa „trembler”, oznaczającego „trząść się”, „drżeć” po francusku. Samą nazwą naczynie zaklina drżących i trzęsących się o dobrobyt porcelany, by nie lękali się i z radością z niej korzystali. Tremblezy wchodziły również w skład podróżnych zestawów naczyń, jak na przykład miśnieńska filiżanka do czekolady z połowy XVIII w., będącą własnością carycy Katarzyny II. Nietypowa forma stawała się często dodatkową inspiracją dla malarzy porcelany, którzy pokrywali te naczynia wymyślnymi wzorami, malowidłami, podkreślającymi ich tektonikę.
Tremblezy są dowodem na to, że porcelana jest dla każdego.
Magdalena Dworak-Mróz
(1) Ciekawe jest śledzenie różnych modeli koszyka i wzajemne inspiracje manufaktur porcelanowych w tym względzie.
AUGUSTUS REX JAK PRAWDZIWY
AUGUSTUS REX JAK PRAWDZIWY
W panteonie europejskich wytwórni porcelany jedna gwiazda lśni niezwykłym blaskiem. Królewska Manufaktura Porcelany Miśnia to synonim luksusu, doskonałości i ponadczasowego piękna, które trwa od ponad trzystu lat. Odwieczne marzenie o „białym złocie Europy” spełniło się w wyniku eksperymentów alchemika Johanna Friedricha Böttgera, który działał na zlecenie Augusta Mocnego, najpierw na zamku w Dreźnie, a od 1710 roku, w oddalonej o 12 km fabryce w Miśni [niem. Meissen]. Wyroby miśnieńskie, bielsze od chińskiej porcelany, budziły podziw i zazdrość na dworach w Europie. Niedługo potem tajniki receptury Böttgera, wykradzione przez pracowników, „powędrowały” w świat. Już w 1718 roku Joachim du Paquier założył manufakturę porcelany w Wiedniu dzięki wskazówkom od Samuela Stolzela, a asystent Stolzela, Christoph Hunger w 1720 roku wywiózł glinkę kaolinową, podstawowy składnik porcelany, do Wenecji, do wytwórni Francesco Vezzi (1). Tak rozpoczęła się długa historia fałszerstw porcelany z Miśni, która osiągnęła apogeum w XIX wieku, w pobliskim Dreźnie.
Drezno było kulturalna stolicą Saksonii. Ze względu na bliskie sąsiedztwo Królewskiej Miśni, głównie w Dreźnie sprzedawano jej wyroby, do Drezna również licznie przyjeżdżali malarze, rzeźbiarze i dekoratorzy porcelany. W sprzyjających warunkach funkcjonowało wiele malarni porcelany. Jedną z nich była otwarta w 1843 roku dekoratornia porcelany i szkła Heleny Wolfsohn. Właśnie z jej nazwiskiem związane jest najgłośniejsze fałszerstwo miśnieńskiej porcelany.
Helena Wolfsohn pochodziła z rodziny Meyerów, jej ojciec również prowadził warsztat porcelany L. Meyer &Söhne przy Schlossergasse 5 w Dreźnie. Obok malarni Helena była także właścicielką składu z „japońską, saksońską porcelaną, dawnym Sévres, antycznymi meblami, brązami, koronkami, malowanym szkłem, emalią, kością słoniową, kryształami, mozaikami, gobelinami i wachlarzami, między innymi”(2). Do dekoracji porcelany korzystała, podobnie jak inne warsztaty w mieście, z wypalanej przede wszystkim w Miśni porcelany drugiej kategorii, która, ze względu na skazy, nie przeszła kontroli jakości. Wolfsohn z powodzeniem prowadziła interesy, oferując porcelanę w stylu dawnej Miśni i Wiednia. Już w 1853 roku miała swojego przedstawiciela handlowego J&R McCrackena, który sprzedawał jej wyroby w Londynie. W 1878 roku schedę po matce przejęła jej córka Emilie wraz z mężem Leopoldem Ludwigiem Elb. Pod dawnym szyldem zdobyli nagrodę na targach w Lipsku i złoty medal na targach w Sydney w 1879 roku (3).
W drugiej połowie lat 70. XIX wieku wprowadzono na wyrobach podszkliwny znak kobaltowy „AR”, imitujący jedną z pierwszych sygnatur Miśni, „Augustus Rex”, dedykowaną wyjątkowej porcelanie Augusta Mocnego (4). Rozpoczęto produkcję na masową skalę. Rokrocznie wypuszczano na rynek kilkanaście tysięcy egzemplarzy (5). Oczywiste fałszerstwo spotkało się z natychmiastową reakcją ze strony Königlich Porzellan-Manufaktur w Miśni. Wytoczone postępowanie przeciwko nadużyciu, jedno z pierwszych w historii, zaowocowało zakazem używania znaku „AR”. Emilie i Leopold nie ustawali w próbach podszywania się pod Miśnię, wprowadzając jeszcze w czasie trwania procesu warianty znaku „AR” z berłem lub strzałką, których ostatecznie zakazano w 1881 roku w Niemczech i w 1883 – w Anglii (6). Zasądzone odszkodowanie na rzecz KPM Miśnia doprowadziło firmę na skraj bankructwa. Jednym z nielicznych sukcesów po przegranej sprawie była nagroda w Londynie w 1891 roku. W 1893 roku oficjalnym właścicielem malarni został Leopold. Po kilkunastu latach, w 1906 roku, warsztat odkupił Xavier Ernst Stephan, którego syn – Walter Ernst Stephan prowadził malarnię, nie zmieniając historycznej nazwy „Helena Wolfsohn”, aż do 1949 roku. Od lat 80. XIX wieku firma sygnowała swoje wyroby wariantem pierwszego znaku tzw. „korony drezdeńskiej” („Crown Dresden”).
Dziś porcelana z malarni Heleny Wolfsohn oraz innych dekoratorni drezdeńskich, takich jak Ambrosius Lamm, Franziska Hirsch, czy Richard Klemm, cieszy się powodzeniem i uznaniem na rynku antykwarycznym. Natomiast obiekty z przełomu lat 70. i 80. XIX wieku, sygnowane kontrowersyjnym znakiem „Augustus Rex” i jego wariantami rzadziej już wprowadzają w błąd amatorów porcelany, a ze względu na doskonałą malaturę i sensacyjny posmak skandalu, który im towarzyszy, są poszukiwane przez kolekcjonerów.
Magdalena Dworak-Mróz
Przypisy:
(1) J. Sandon, Starting to Collect Antique Porcelain, 2004, s. 64, 90.
(2) http://www.porcelainmarksandmore.com/germany/saxony/dresden-02/index.php
(3) http://www.porcelainmarksandmore.com/germany/saxony/dresden-02/index.php
(4) Wśród badaczy porcelany nie ma zgodności co do daty wprowadzenia znaku „AR” przez malarnię Heleny Wolfsohn. Nadal często spotyka się stwierdzenia, że znak „AR” był stosowany od lat 40. XX wieku przez Helenę Wolfsohn. (w:) W. Neuwirth, Meissener Marken Original Imitation Verfälschung Fälschung, Wien 1980, s. 24-25; J. Sandon, Starting to Collect Antique Porcelain, 2004, s. 64, 90; Jednak współcześnie przyjmuje sie, że była to na pewno druga połowa lat 70. XIX wieku. R. Röntgen podaje rok 1875. (w:) R. Röntgen, Deustche Porzellanmarken Von 1710 bis heute, 2007; M. Wilcox – rok 1878. (w:) http://www.marksandlibrary.com/articles/its-all-in-the-marks-no-its-not-early-meissen; L. Danckert – rok 1879. (w:) L. Danckert, Leksykon porcelany europejskiej, Gdańsk 2008, s. 135.
(5) W. Neuwirth, Meissener Marken Original Imitation Verfälschung Fälschung, Wien 1980, s. 24.
(6) http://www.porcelainmarksandmore.com/germany/saxony/dresden-02/index.php
(7) Korzystam z zestawienia znaków „Augustus Rex”, które opublikował M. Wilcox, 30.09.2013r. (w:) http://www.marksandlibrary.com/articles/its-all-in-the-marks-no-its-not-early-meissen